czwartek, 28 lipca 2011

Dywersfikacja majątku i hiperinflacja po mojemu.


 W poprzednim wpisie rozpoczęta została niewielka dyskusja odnośnie dywersyfikacji i hiperinflacji. Czyli tak na prawdę co robić, żeby ochronić swoje ciężko zarobione pieniądze i jak nie dać się oskubać. Czyli jak zdywersyfikować majątek i nie dać go zeżreć inflacji.

A więc na początek przedstawię sytuację wymarzoną i idealną np. taki majątek:


  • domek (nieduży i oszczędny, najlepiej pasywny i samowystarczalny) z działką (najlepiej dużą i z dobrym dojazdem wszędzie) plus buda dla psa :),
  • kilka hektarów ziemi rolnej (w dobrej okolicy, żeby taką ziemię można było łatwo wydzierżawić - ale dzierżawa ziemi jest mało opłacalna) jak coś by się działo zawsze można posadzić na tej ziemi ziemniaki i mieć co jeść :),
  • trochę złota (tak na wszelki wypadek, mimo że nie można go zjeść to zawsze jakoś było uważane za magazyn wartości, oczywiście zakopane w tej ziemi z punktu powyżej :) ),
  • mieszkanie 2-3 pokojowe na wynajem albo 2 mieszkania - jedno na wynajem a drugie do mieszkania - to w przypadku braku domu :) (najlepiej w dużym mieście w dobrej lokalizacji i w jakimś nowoczesnym i nowym budownictwie - a nie w jakimś starym rozwalającym się budynku),
  • oczywiście gotówka (najlepiej podzielona na złotówki, franki szwajcarskie i euro, tutaj zastanawiam się też nad dolarami), gotówka jest też bardzo mobilna tzn. szybko można za nią coś kupić, czasami trafiają się niezłe okazje zakupu samochodu, nieruchomości lub może wydarzyć się nieprzewidziana sytuacja życiowa (choroba, utrata pracy) i wtedy zawsze warto mieć choć trochę gotówki
  • no i jak dla mnie NAJWAŻNIEJSZE :) posiadać własny BIZNES, który co miesiąc przynosiłby raz mniejsze raz większe dochody, przy pewnym niewielkim wkładzie własnej pracy i czasu.
Drogie samochody, jachty, dzieła sztuki, meble itp. nie uważam za majątek i są to tylko zachcianki ludzi bogatych, czerpiących radość z opinii innych na ich temat.

Dodatkowo niezłą inwestycją jest inwestowanie w swoje dzieci lub np jeśli nie masz dzieci to w siebie. Oczywiście rozsądnie, czyli drogie studia nie zawsze są dobre dla Twoich dzieci, a ukończone studia MBA za kilkadziesiąt tysięcy zł nie muszą gwarantować Ci pracy i niezłych zarobków.

No ale wracając do tematu posiadając majątek np.2-3 milionów złotych tak bym to zdywersyfikował jak widać powyżej.

Wtedy już tak bym się nie obawiał hiperinflacji ani inflacji. Tylko część portfela by traciła (choć to też niekoniecznie).

Hiperinflacja - czy na pewno ?? Niestety nie jestem tego taki pewien. Tutaj różne scenariusze są możliwe. Jeśli ktoś obstawia hiperinflację to powinien w to zainwestować i łatwo zarobić. Za gotówkę kupić złoto plus np. wziąć kredyt na jakaś nieruchomość (odsetki kredytu zje inflacja). Tylko problem jest taki, że złoto bije rekordy (a jak coś jest bardzo drogie to może szybko spaść). A nieruchomości powinny drożeć o inflację a chyba tak się nie dzieje.

Hiperinflacji na razie nie ma nawet w USA gdzie szybko drukują. Może się ona oczywiście pojawić za rok, 5 lat albo za 10 lat. Równie dobrze w tym samym czasie może się pojawić spirala deflacyjna. Tego nikt nie wie. A jak ktoś wie to niech na tym zarabia i się bogaci. Nie wykluczam też sytuacji jaka się wydarzyła na początku lat 90tych w Polsce, ale ta hiperinflacja była wynikiem oddłużania państwa, co niestety spowodowało tragedię oszczędzających Polaków

No a teraz moja sytuacja.

Ktoś poradził mi bym zdywersyfikował pieniądze chroniąc je przed inflacją np. kupując jakaś działkę.
Niestety żeby kupić rozsądna działkę musiałbym mieć od 400 tys zł. do około 1 miliona zł. Więc odpada ze względu na brak gotówki. Również nie mam zamiaru kupować takiej działki na kredyt.

Dodatkowo z takiej działki nic bym nie miał, żadnych dochodów z wynajmu, mógłbym postawić na niej dom i mieć gdzie mieszkać ale tu również trzeba by było mieć pieniądze na dom. Więc bez kredytu ani rusz a w moim wypadku nie mam zamiaru się kredytować i koło się zamyka.

Dodatkowo musiałbym płacić podatek od nieruchomości (dodatkowy koszt) więc temat działki i domu uważam za zamknięty. Są to za duże koszty i niestety nierealne kwoty pieniędzy w tym momencie.Po za tym nie mam rodziny więc własny dom nie jest mi aż tak bardzo potrzebny.

Co bym zrobił na wypadek hiperinflacji ??

Po prostu kupił mieszkanie. Nie byłby to na pewno apartament w centrum tylko mała kawalerka na przedmieściach. Ale lepsze to niż nic. No i potem martwiłbym się już tylko o dojazdy, pracę, rosnące ceny żywności i energii. :):):)

Jak to policzyłem ?? Cena metra mieszkania na przedmieściach to około 6000 - 6500 zł pomnożone przez 20 -25 metrów dają około 120- 160 tys zł lub trochę więcej więc powinienem dać radę w najbliższym czasie :).

Ale póki co trzymam pieniądze na lokatach. Na razie ceny mieszkań nie rosną więc realnie spadają o inflację. Jeśli moje pieniądze nie tracą na wartości bo trzymam je na lokatach a ich celem jest zakup nieruchomości która realnie traci bo nie rośnie o inflację to opłaca się czekać.

Więc podsumowując na razie nie mam tyle środków aby je dywersyfikować w nieruchomości. W przypadku dużej inflacji pieniądze przeznaczyłbym na zakup rzeczy najbardziej niezbędnej czyli mieszkania na które może być mnie stać w najbliższej przyszłości.

No ale mój plan finansowy wygląda trochę inaczej :). Chodzi o ostatni punkt majątku. Postaram się również opisać to w jakimś następnym wpisie na blogu.

13 komentarzy:

  1. Trochę mnie potraktowałeś jak człowieka bujającego w obłokach nieznającego realnej wartości dzisiejszych 100 tysięcy złotych. Mam wrażenie, że niedokładnie doczytałeś to co napisałem.

    Kilka sprostowań. Zauważ, że w pierwszym poście pod poprzednim wpisem wspomniałem o dywersyfikacji bolejąc jednocześnie nad przewartościowanymi cenami działek i nieruchomości. I sugerowałem zakup złota przy Twoim obecnym kapitale. Przeczytaj ten wpis jeszcze raz.

    Następnie napomniałem o zakupie w przyszłości jakiejś działki dla Ciebie przy założeniu, że będziesz nadal odkładał 40 tysięcy rocznie, a ceny nieruchomości i działek będą spadać. Myślę tutaj konkretnie o ziemi rolnej o powierzchni co najmniej hektara i utworzeniu na niej tzw. siedliska. Podatek od nieruchomości jest niewielki. Katastru jeszcze nie ma w Polsce. Ale oczywiście to była koncepcja na przyszłość jak się jeszcze wzbogacisz i to też napisałem.

    Po prostu uważam, że trzymanie gołej gotówki wielkości 100 tysięcy złotych polskich nie jest rozsądne w dzisiejszych czasach, gdy pieniądz w obiegu nie bierze się z czyichś oszczędności tylko z niepohamowanej kreacji, niskich stóp procentowych i carry trade. Chyba, że ktoś inwestuje na giełdzie lub w futy.

    Co do kredytu na wypadek hiperinflacji to kredyty hipoteczne dostępne w Polsce są oprocentowane zmienne. Kredytobiorca zaciągający kredyt bierze na siebie ryzyko wzrostu inflacji i pod zagrożeniem karą wiezienia obiecuje spłacać kredyt niezależnie od tego o ile by nie wzrosły stopy procentowe.

    Grubasy uciekają od gotówki w co tylko mogą. A o konieczności zakupu złota nie słychać jeszcze na prawdziwej ulicy... Każdy oczywiście ma swój rozum i odpowiada za siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jaruzel.GPW "Trochę mnie potraktowałeś jak człowieka bujającego w obłokach"

    Nie, no właśnie uważam, że myślisz bardzo rozsądnie i liczę się z Twoimi uwagami.
    Wpis jest pisany ogólnie dla wszystkich i są to takie moje przemyślenia, które sobie spisuję na przyszłość.

    I zauważ, że myślimy bardzo podobnie :) więc po kolei.

    Też uważam, że nieruchomości są bardzo drogie, prawdopodobnie nawet przewartościowane i istnieje duże prawdopodobieństwo, że ich ceny będą spadać.

    Więc jak widziałeś w moim idealnym portfelu jest działka, dom i ziemia rolna :). Ale to jest daleka przyszłość na razie. Ceny są strasznie wysokie więc na razie nie zaprzątam sobie tym głowy i w mojej obecnej sytuacji te rzeczy nie są mi na razie potrzebne. Więc wyrzucam je sprzed pola widzenia na najbliższy np. rok (chyba że się trafi okazja :) ale o tym może trochę później).

    Złoto? Ja przeczytasz w którymś z moich poprzednich postów złoto stanowi około 1% z zaoszczędzonej kwoty pieniędzy. Chcę aby złoto stanowiło około 1-3% całego mojego portfela. Takie proporcje złota w swoich portfelach mają prawdopodobnie najbogatsi tego świata. Złoto jest też również zabezpieczeniem na wypadek krachu finansowego lub wojny a przewiduję, że nic takiego się w najbliższym czasie nie wydarzy wiec te 1-3% spokojnie wystarczy na razie. 1-3% to jest moja dywersyfikacja - nie chce się z większą kwotą pakować w jeden typ zabezpieczenia.

    Ziemia rolna? Ogólnie w tym momencie mam możliwość zakupu w atrakcyjnej cenie kawałek ziemi rolnej. Pochodzę z okolic wiejskich. Niestety jest to ziemia rolna taka typowa i raczej na niej nie będzie możliwości osiedlenia czyli pobudowania domu i pociągnięcia mediów. Pomimo że cena jest atrakcyjna to i tak nic to nie wniesie do mojego życia (dzierżawa to grosze) ziemia nie zarobi mi co miesiąc pieniędzy a jedynie może stracić w tym momencie na wartości. Więc tak jak piszesz to jest również przyszłość ale na pewno ziemia znajdzie się w moim portfelu.

    Inflacja i kredyty. Oczywiście masz rację w przypadku podnoszenia stóp procentowych rosną raty kredytów bo oprocentowanie kredytów jest oparte o zmienną stawkę wibor. No ale chodziło mi bardziej o sytuację z lat 90tych. Bank cenralny wcale nie musi podnosić stóp procentowych jeśli rośnie inflacja. Tak właśnie okradzeni zostali Polacy jakieś 20 lat temu - hiperinflacja była 100% a stopy procentowe 30%. Kto miał biznes, towary, nieruchomości lub potrafił spłacać takie oprocentowanie (większość nie dała rady) wygrał - kto miał oszczędności (pieniądze) przegrał. Teraz również było podobnie trochę - NBP powinien reagować z wyprzedzeniem a nie reagował i inflacja rosła. Mam nadzieję, że nie jesteśmy na początku spirali inflacyjnej bo będę musiał szybko kupić mieszkanie :).

    No więc inflacja jest 4,2% a ja trzymam pieniądze na lokatach powyżej 5%.

    OdpowiedzUsuń
  3. I najbliższe plany.

    Pieniądze trzymam na lokatach oprocentowanych wyżej niż inflacja. Prawdopodobnie dokupię trochę złota za 1-2tys zł. aby było to 2-3% portfela (ale tylko do 3% tak postanowiłem zdywersyfikować). Jeśli cokolwiek by się działo na świecie bardzo złego szukam okazji pod postacią mieszkania i wtedy pieniądze przeznaczę na to mieszkanie - które byłoby mi w tym momencie najbardziej potrzebne i mogło przynosić realne korzyści (miałbym gdzie mieszkać) lub pewne dochody - np wynajem jednego pokoju itp (moge kupić np mieszkanie w innym mieście gdzie są tańsze patrz np Łódź) - a reszta pieniędzy we franki lub złoto :):):) i duże zakupy ryżu i makaronów :):):).

    Więc wydaje mi się, że nasze opinie są bardzo podobne. Na ten moment część portfela w złoto (moim zdaniem ok 3% ?? myślisz, że więcej??) a w przypadku złej sytuacji typu duża inflacja - zakup mieszkania. Ale z mieszkaniem jeszcze czekam :) do ostatniej chwili. Bywając czasami u znajomych widzę na prawdę puste osiedla apartamentowców :).

    Więc kupując mieszkanie za gotówkę to będzie dosyć szybka akcja, nie będę skazany na chodzenie po bankach i szukanie tego który mi da kredyt no i nie będą mnie nawet martwiły rosnące stopy procentowe :).

    Więc na razie czekam i tyle:). A moje zarobki w przypadku zwolnienia niestety spadną do zera i wtedy zaczną się również uszczuplać i oszczędności. Tak jak napisałeś 40 tys rocznie to może niedługo być np minus 30 tys rocznie. To jest tylko życie różnie może się wydarzyć i dlatego pieniądze w portfelu również są potrzebne np. na wypadek utraty pracy (już 2 razy traciłem pracę, raz np upadła mi firma :))

    OdpowiedzUsuń
  4. no i nie napisałem jeszcze o najważniejszym jak dla mnie, co wynika z komentarza powyżej,

    niestety etat jest bardzo niepewnym źródłem przypływu gotówki, więc również pod tym względem chciałbym się zabezpieczyć, tzn. posiadać inne źródło przychodów

    mógłby to być np jakiś sklep np internetowy lub coś podobnego np. vending

    chodzi o to aby co miesiąc mieć jakieś inne źródło przychodów, byłyby to mniejsze lub większe dochody (mogą być również straty :)) ale zawsze coś i wtedy ja nad tym czymś miałbym kontrolę, a nie jak w przypadku pracy to pracodawca ma nade mną kontrolę (czy mnie zatrudnić czy nie i czy mi zapłacić za wykonaną pracę)

    myśleliście już o czymś takim ???, zawsze można również kupić mieszkanie na wynajem ale to chyba jednak nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się rozpisałeś. Trochę inaczej traktujemy złoto. Zapominasz trochę, że to też de facto pieniądz. Chociaż rozsądek wskazany, bo w sklepie nim nie zapłacimy... póki co. Co do ilości złota w portfelu to im mniej posiadasz tym więcej go powinno być. Złoto to nie jest jakiś fetysz i wiadomo, że przy dobrej koniunkturze nie widziałbym sensu kupowania dużych jego ilości. Ale dziś stoimy w obliczu potencjalnego bankructwa kilku krajów, a USA nigdy nie spłaci swojego długu. Spokojnie to oni mogą spłacać tylko odsetki, a dług cały czas rolują. To nie potrwa w nieskończoność.

    Mieszkanie na wynajem to nie jest dobry pomysł z racji wyludniania się Polski i starzenia społeczeństwa. Same mieszkania tanieją czyli idą w inną stronę niż wiele innych dóbr, które drożeje. Ale to wynika z wysokiej podaży i niskiego popytu na tym konkretnym rynku. Natomiast wysoka inflacja z pewnością uruchomiłaby b. duży popyt w sektorze nieruchomości. Co do osobistych doświadczeń. Ja kiedyś wynajmowałem dom, który był oddalony 60km od miejsca gdzie mieszkałem. Niestety najemcy narobili długów, opróżnili piwniczkę z alkoholu, a na koniec ukradli odkurzacz. Dzisiaj bym im chyba nogi połamał, wtedy jeszcze wierzyłem w praworządność ;)

    Własny biznes to ciężki kawałek chleba, bo koszta prowadzenia relatywnie wysokie, a konsumpcja żałosna. Rząd kłamie, a prawda jest taka, że wiele małych i średnich przedsiębiorstw ledwo wiąże koniec z końcem. Podatki będą tylko rosnąć, bo w końcu za coś ta banda złodziei musi się wyżywić. Jeśli własny biznes, to tylko w jakiejś niszy.

    Rozumiem. Twój plan to kolekcjonowanie świeżej gotówki, a w razie problemów szybko coś kupisz. Obyś zdążył w razie czego ;) Klasa średnia lub aspirujący do klasy średniej zawsze idą pierwsi do kasacji...

    OdpowiedzUsuń
  6. USA nie zbankrutją tak szybko, może wogóle nie zbankrutują albo tego nie dożyjemy. Nie wiem dlaczego taka nagonka jest teraz robiona ale one co roku podnoszą limity zadłużenia od wielu lat. No chyba że w tym roku robią to bardzo późno i dlatego tak to w mediach krąży. Albo chodzi o medialne osłabienie dolara i wspomożenie eksporterów i własnej gospodarki.

    Złoto bije kolejne rekordy dlatego max 3% w portfelu. Nie ufam czemuś co bije kolejne rekordy cenowe bo może szybko spaść :P. A jeśli cena czegoś rośnie hiperbolicznie to prawdopodobnie jest to bańka spekulacyjna. Jeśli nadal będzie rosło to trudno stracę po prostu okazję.

    OdpowiedzUsuń
  7. sam wynajmuję mieszkanie i wiem jak to jest :) o czyjeś się tak nie dba jak o swoje :) ale raczej nie niszczę mieszkań :) ani nie wypijam właścicielowi alkoholu :)

    i wyznaję zasadę - jak kupujesz mieszkanie to do mieszkania tym bardziej jeśli to robisz na kredyt

    często ludzie trochę się rozpędzają i kupują mieszkania na wynajem i do tego na kredyt

    mieszkanie na wynajem to po prostu kolejny etap dywersyfikacji, w przypadku posiadania już dużych nadmiarów gotówki i własnego mieszkania, ale takie mieszkanie trzeba remontować, są pewne okresy przestoju między kolejnymi wynajmującymi i można tylko stracić dużo nerwów (jak napisałeś jakieś kradzieże, niepłacenie czynszu) więc wcale nie jest to ciekawy biznes i już coś o tym wiesz :)

    znajomy też opowiadał historię że pewni studenci zalali mieszkanie (pralka w łazience) i woda poszła pionem kilka mieszkań do dołu :) wiadomo grzyb i inne sprawy wiec trzeba też się nieźle ubezpieczyć :) lub odpowiadać samemu za takie wypadki

    a poza tym czytałem gdzieś, że w Warszawie w Śródmieściu 30% mieszkańców to ludzie po 60tym roku życia, prawdopodobnie są to też często osoby mieszkające w dużych lokalach i często pewnie mieszka tam tylko jedna osoba,

    zastanawiam się więc jak za 5-10 lat będą się kształtowały ceny wynajmu w tej najdroższej dzielnicy a jak ceny nieruchomości

    i 100% się zgadzam z tym co piszesz o wyludnianiu i starzeniu się społeczeństwa, dodatkowo może to spotęgować też wymieranie tego powojennego wyżu demograficznego którego średnia wieku to teraz ok 66 lat (i właśnie zaczyna on odchodzić na emerytury :) - biedny ten nasz ZUS :):):))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zboczę trochę z tematu. Kilka lat temu przewidywałem poważne kłopoty strefy Euro zakończone jej rozpadem, podział UE i dojście nacjonalistów do władzy w wielu krajach Europy. Ten scenariusz powoli zaczyna się wypełniać. Dziś obstaje przy swoim i przewiduje, że za jakiś czas będziemy mieć hiperinflację, ale najpierw złotówka osłabi się znacząco w stosunku do głównych walut. Widzisz co się dzieje na giełdach.. Skończyła się korekta długoterminowego trendu spadkowego. Jestem optymistą i myślę, że przed całkowitym resetem systemu będziemy mieć jeszcze jedną korektę na której będzie można zarobić..

    Wykrakałem z tym frankiem. Wbrew opiniom Dyzmy polskich finansów Vincenta Rostowskiego jedziemy na 4 złote. Przewiduje za jakiś czas szybki dołek, a potem może za parę tygodni może za parę miesięcy 4,5. Przy pierwszej głębszej korekcie franka, ładuje do wora ile wlezie. Tyle moich planów i strategii :)

    Co do demografii to my wymieramy jako naród. Pod względem przyrostu naturalnego wyprzedzają nas państwa, w których trwają wojny i dyktatury. Z resztą to problem wszystkich byłych demoludów. Jeśli w tej chwili przy 5 pracujących na 1 emeryta system jest bankrutem, to co będzie w 2050 gdy na 1 pracującego będzie 1 emeryt? Wcześniej nastąpi masowa emigracja i rozrost szarej strefy do rozmiarów nieznanych w przeszłości. Także myślę, że będzie sporo mieszkań do zapełnienia. Pytanie jakie należy sobie zadawać to kiedy ten śmieszny kraj zniknie po raz kolejny z mapy Europy. Bo to że zniknie to raczej pewne. Pewnie już nie za mojego życia, ale... Słyszałem, że PO ogłosiła hasło wyborcze: Polska w budowie. Pachnie to Gierkiem. A bardziej pasuje: Polska w likwidacji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć. Generalnie podoba mi się co pisze Jaruzel.GPW. Jednak ostatni akapit o "śmiesznym kraju" i znikaniu z mapy mnie oburzył!
    Co innego kwestia państwowości a co innego kwestia pomnażania majątku. Aktualną sytuację nazwałbym kryzysem podstaw, na których budowano Europę. Tak - ona się chwieje!
    Tylko, że pojęcie "Polak" jest dziś tożsame z "konsument", tak jak zostało to zrównane w Europie już dawno. Dano ludziom dobrobyt bez patrzenia na konsekwencje. Dzisiaj wy dyskutujecie o tym co zrobić ze stu tysiącami zł. Pewnie lokata powyżej inflacji powinna być zadowalająca, bo w końcu skąd ma się brać więcej? Jak ciasto wyrośnie po dodaniu drożdży, to tylko dlatego, że one reagują z powietrzem. Na co czeka z wydaniem/zainwestowaniem 100 tys. zł autor bloga? Kiedy zaczniesz inwestować? Cel osiągnąłeś; stówa w kieszeni! Zacznij żyć. To sporo grosza. Jeśli interesuje cię ekonomia (czy może tezauryzacja zaledwie?), to korzystaj z tej wiedzy, a wg mnie jak ugrasz 10% rocznie gdziekolwiek, to raduj się! Przybędzie ci na fajne wakacje co roku i zostanie na pokrycie inflacji.
    Dolar, frank, funt, złoto? Trudne wg mnie do przewidzenia; skala przeceny CHF była raczej nieprzewidywalna. Jeżeli Jaruzelu.GPW spodziewałeś się takiego scenariusza, to brawo, gratuluję. Ale co do złota zauważ, że się myliłeś. Jest w cenie - jest popyt. Gdyby mieć je sprzed kryzysu - dziś byłoby się krezusem.
    Dolara sprzedałeś fajnie - dziś jest poniżej 3 zł.
    Ja zaś obstawiam, że CHF się jednak cofnie, bo SNB zainterweniuje albo spekulanci się przerzucą na coś. Może na surowce.
    Skądinąd skończyły się czasy, kiedy to można jakoś kontrolować i wiedziało się co jest co. Mam wrażenie, że dla swoich interesów, wielcy gracze zmienili prawidła rynku na stałe. A socjalistyczne rządy zostały z gołymi tyłkami.
    Obawiam się najgorszego w sensie politycznym: jakiejś "monarchizacji" albo "koncernizacji" państw. W końcu stamtąd zaczął się ten świat: wieczna walka plemion, przywództwo klanowe itp.
    Pozdrawiam was.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj. Nie ma o co się oburzać. Trochę prowokuje przed wyborami. Ale żeby się bogacić indywidualnie musi jednak funkcjonować zdrowe państwo. Szacuje się, że Polska w 2050 roku będzie mieć 30 mln obywateli i ponad połowę z nich będą stanowić ludzie po 65 roku życia. I tak myślę, że to dość optymistyczne dane. Masowej emigracji do Polski nie ma i nie będzie, raczej będziemy mieć kolejny masowy eksodus. Czy takie państwo jest w stanie normalnie funkcjonować i przetrwać? Nawet jeżeli przetrwamy na mapie to domyślasz się jak będzie wyglądało państwo i gospodarka przy takiej strukturze demograficznej? Mnie już wtedy nie będzie, więc mógłbym nad tym przejść do porządku dziennego. Fakt, że o tym piszę świadczy jednak, że chyba mi nie jest obojętny los tego "śmiesznego kraju".

    Jeśli pod pojęciem Europa rozumiesz UE to zgadzam się, że obecny kryzys uderza w podstawy na których ją zbudowano. Jednak Ci którzy budowali EWG, późniejszą UE to nie Ci którzy dzisiaj ją rządzą. Oni tych wartości nie rozumieją. EWG była budowana przecież przez ludzi, którzy pamiętali jeszcze okrucieństwo wojny i woleli współpracę niż budowanie okopów. Ciężka praca, wolny handel, produkcja itd. To w co dzisiaj się przeistoczyła UE, nie ma nic wspólnego z jej początkami.

    Co do konsumpcjonizmu to już dysputa czysto filozoficzna. Kupujemy od innych za ich pieniądze czyli na kredyt. Konsumpcja w najczystszej postaci. Problem w tym, że przy okazji niczego już niemal nie produkujemy, prawie w ogóle nie mamy przemysłu.

    Co do złota to mylisz się. Nie trzeba było mieć przed kryzysem. Równo rok temu kosztowało 1200$ za uncję. Dziś prawie 1800$. A już rok temu słychać było, że korekta nieunikniona.

    CHF oczywiście musi spaść, co napisałem. Dla mnie głęboka korekta na CHF to powrót do poziomów 2,8-2,9 w odniesieniu do złotówki. I przy takim kursie myślę, że warto się pakować, ale już nie spekulacyjnie tylko zabezpieczając część oszczędności. Przy wywrotce systemu złotówka będzie tak pożądana jak dziś rubel białoruski. Dziś to tylko spekulacja, ale za jakiś czas obecna cena CHF/PLN nikogo już nie będzie dziwić.

    Na rynkach rządzi dziś kasyno i tu się też zgadzam, że wiele rzeczy jest poza kontrolą. Jednak ogólny kierunek jest znany. Państwa i osoby prywatne pozbywają się bezwartościowych walorów na rzecz czegoś co wartość ma. I akurat to jest dość racjonalne.

    OdpowiedzUsuń
  11. CHF już spada. Nie wiem jeszcze czy to odbicie, czy coś na dłużej. Na pewno do 3 zł nie wróci, wg mnie.
    Pozbywanie się śmieci oczywiście jest racjonalne, ale ich skupowanie z nadzieją, że nabiorą wartości, to ruletka. Fundowana ludziom za ich własne pieniądze.
    Gwałt na ideałach założycieli EWG zadany przez jej aktualnych włodarzy oceniam negatywnie. Bo choć z jednej strony dano szansę taki m krajom jak Polska czy Bułgaria, które aspirować do bogatych nie mogłyby gdyby nie idea paneuropejska, z drugiej jednak - nonszalancko potraktowano dobrobyt, którym taki organizm jak UE dysponował. Ignorancja.

    OdpowiedzUsuń
  12. Autor bloga chyba umarł. To co pisałeś o UE to nie do końca prawda. Pamiętaj, że my mamy limity produkcji. Nie możemy eksportować wielu towarów mimo pozornie wolnego rynku, bo nawet nie wypełniamy krajowego zapotrzebowania. Było kiedyś coś takiego jak RWPG. I za czasów owego RWPG nikt nam nie zakazywał budować np. statków. Ingerencja gospodarcza była o wiele mniej posunięta niż teraz. Było naprawdę dużo wolności tylko durnota Polaków powodowała, że sami swą służalczością ograniczaliśmy własne możliwości. Zupełnie tak jak teraz, gdy zgodziliśmy się na skandaliczne warunki wejścia do UE, a Tusk po 2 latach negocjacji na limitami Co2 obudził się z ręką w nocniku zdając sobie sprawę, że załatwił własny kraj na cacy i zostały mu tylko skargi do ETS.

    Rozszerzę jeszcze to co pisałem wcześniej. Uważam, że rok 2012 to może być poważne osłabienie złotówki. Potem nie wiem. Może hiperinflacja po zakończeniu szmacenia dolara, jeśli słuchać Bernankego to będzie najwcześniej 2014. Póki co mamy korektę na światowych rynkach w tym w Polsce. Jeśli przed nami kilkanaście miesięcy spadków na giełdzie to coś trzeba na ten czas zrobić z gotówką.

    Wbrew rządowej propagandzie stan polskiej gospodarki jest fatalny. Do tego osłabienie koniunktury w Niemczech co już jest faktem i nasz eksport również leży. Trzymanie gotówki w lokatach staje się ryzykowne. Wg mnie trzeba uciekać od złotówki, ale to tylko moja opinia i mogę się mylić. Ja jestem zdywersyfikowany w złocie, a teraz częściowo w koronie norweskiej i prawdopodobnie mimo wszystko po drobnej korekcie załaduje się w euro. Myślę, że druga fala kryzysu będzie trochę inna niż pierwsza. Nie tylko silniejsza, ale będzie miała więcej znaków zapytania. Trzeba oczywiście obserwować, co będzie robić RPP i jak na to będzie reagować kapitał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze żyję.
    Miałem niedługi urlop i dlatego mnie nie było.
    Postaram się zrobić kolejny wpis żeby było gdzie pisać :) komentarze

    OdpowiedzUsuń