sobota, 19 listopada 2011

Nie bądź kredytowym głupkiem.


Ostatnio się trochę zbulwersowałem czytając jeden artykuł. Wklejam tylko link bez bezpośredniego linkowania, żeby takie artykuły się nie rozpowszechniały.
Artykuł napisało Home Broker ale zamieszczony już został na wielu różnych portalach np. tutaj:
http://biznes.onet.pl/z-petli-zadluzenia-mozna-sie-wydostac-ale-wymaga-t,18543,4909687,1,analizy-detal

Tytuł to: "Z pętli zadłużenia można się wydostać, ale wymaga to determinacji". Chcę dodać, że artykuł jest niedokończony (ja zaraz dokończę historię) i opowiada raczej jak wykorzystać człowieka i ukraść mu kawał życia i marzeń.



No ale bohater został tam ładnie przedstawiony. Zarabia 5 tys. zł z czego 2 tys. zł to jego stałe wynagrodzenie.
Więc realnie rzecz biorąc powinno być go stać jedynie na jedzenie z biedronki a nie na samochód za 40 tys. zł.
Bo tak na prawdę jest wart dla swojego pracodawcy 2 tys. zł czyli nie jest wart nic :). Na jego miejsce przyjdzie wielu innych za ta samą albo mniejszą kwotę.

No ale tutaj wychodzi sposób myślenia takich osób (znam ich wiele więc wiem o czym piszę). No przecież zarabiam 5 tys. a nie tak jak reszta biedaków 2 tys. Jestem najlepszy więc będę zawsze zarabiał więcej niż inni. Po co pracodawca miałby przyjąć kogoś na moje miejsce jak nikogo lepszego nie znajdzie. Jestem mądrzejszy niż inni więc wszystko wiem lepiej i mi się wszystko uda.

No ale najlepsi są oczywiście Ci, którzy jak tylko dostaną pierwszą pracę i ich zdolność (plus zdolność rodziców:) ) wystarczy aby dostać kredyt to biegną kupować mieszkania obciążając się długoletnimi zobowiązaniami. No i oczywiście każdemu też potrzebny jest samochód bo jak można żyć bez mieszkania i samochodu. Jak mnie może być nie stać na mieszkanie i samochód jak tych innych głupków jest stać.

Większość z nich to prawdopodobnie studenci, którzy uważają, że mieszkanie i samochód się należą każdemu. To co, że nie ma się dzieci, małżonka i mieszkanie nie jest aż tak bardzo potrzebne ale podkręcamy popyt na mieszkania, żeby rodziny z dziećmi niestety nie było na nie stać.

No ale dlaczego ta historia mnie zdenerwowała.
Na końcu jest opisane, że "Historia Janusza kończy się happy-endem, ponieważ przez cały okres kryzysu w domowym budżecie rzetelnie co miesiąc spłacał zobowiązania."

Mój komentarz: kończy się happy-endem dla banków i pośredników - koleś nie ma już samochodu, pieniędzy, nie ma nawet domu bo SZCZĘŚLIWIE "Na ratunek przyszedł inny bank, oferujący kredyt konsolidacyjny zabezpieczony hipotecznie – w końcu Janusz jest właścicielem nieruchomości, do tego nieobciążonej żadnym innym zadłużeniem."

Co za idiota zastawia swój dom pod pożyczkę hipoteczną? Wiadomo, że takie pożyczki są tańsze bo mniej oprocentowane ale tylko dlatego, że zabezpieczeniem jest nieruchomość. Bankowi nie zależy na   nieruchomości - bankowi zależy tylko na tym aby Janusz regularnie spłacał zobowiązania. No ale przecież może przestać je spłacać i co wtedy? Wtedy rozpoczyna się długi i kosztowny proces odzyskiwania długów, który trwa i trwa. W przypadku pożyczki hipotecznej bank ma papierek i wszystko idzie szybko i sprawnie. Bank sprzedaje nieruchomość bilans mu się ładnie zgadza a Janusz zostaje się bez mieszkania na bruku.

No ale teraz przejdźmy do RZECZYWISTOŚĆI. Historia Janusza powinna się kończyć jednak trochę inaczej.
Janusz traci pracę. Z powodu kryzysu firma kiepsko sobie radzi. Część etatów jest redukowana a na resztę etatów przyjmowani są studenci gotowi pracować za 1,5 tys zł. No i okazuje się, że nie może znaleźć pracy (rozpętał się niezły kryzys). Żeby mieć co jeść i spłacać zobowiązania sprzedaje powoli sprzęt elektroniczny, meble. Jak nie ma już czego sprzedać pożycza od rodziny. Nie ma jak oddać pieniędzy rodzinie, wynikają konflikty, rodzina się od niego odwraca. Wreszcie nie jest w stanie spłacać zobowiązań (wzrósł WIBOR i raty strasznie się zwiększyły) i bank zajmuje mieszkanie. Nadszedł jednak ciężki kryzys, mieszkania potaniały o ok. 50% (Jak np na Łotwie w 2009 r. czy tak jak to się dzieje teraz w USA czy Hiszpanii). Miał małą kawalerkę (w artykule pisze 300 tys ale dla dodania smaczku tej historii zmieniam kwotę :)) wartą około 100 tys zł w czasach bańki ale teraz podobne mieszkania chodzą po 50 tys. i właściciele starają się je jak najszybciej sprzedać bo też gniotą ich kredyty Banki nie rozdają już  kredytów na lewo i prawo (kredyty bardzo podrożały więc nikogo nie jest na nie stać) i nikt nie chce kupić starej kawalerki w kiepskiej lokalizacji. Komornik sprzedaje mieszkanie za 2/3 wartości czyli 33 tys. No ale przecież Janusz musi oddać jeszcze 40 tys. zł.

Janusz nie ma z czego oddać. Więc za nie spłacane długi idzie do więzienia. Tak nie pomyliłem się, jeśli nie spłacasz zobowiązań typu kredyty, alimenty idziesz do więzienia i za wszystkie zobowiązania odpowiadasz całym swoim majątkiem.

Może przedstawiłem trochę pesymistyczny wariant historii Janusza ale tylko dlatego, że sprzeciwiam się pisaniu durnych artykułów w których mówi się o szczęśliwym zakończeniu jeśli okrada się kogoś z całego majątku pogarszając dodatkowo całkowicie jego poziom życia. Cytuję też to: "Januszowi udało się uniknąć bankructwa i utraty całego majątku który zgromadził on i jego przodkowie." No ten tekst już mnie rozbroił :).

A Wy co sadzicie o takich artykułach ? Liczę na krytyczne komentarze o do mojego tekstu i artykułu.

13 komentarzy:

  1. Zgadzam sie , dobrobyt nie trwa wiecznie a zadluzanie sie na cale zycie to wykreowany paranoiczny marketing ktory zafundowal nam owczy ped ku "standardom" dzisiejszego spoleczenstwa. Mierzi mnie jak widze podobne brednie na temat konsolidacyjnych cudow i tanich rat, nigdy nie widzialem zeby bank kogos uratowal raczej na odwrot.

    OdpowiedzUsuń
  2. Konsolidacja to jest już dobijanie kredytobiorcy. Bo konsolidacja polega tak na prawdę na wydłużeniu okresu spłat kredytu najlepiej zabezpieczonego czymś wartościowym np. nieruchomością. Tak na prawdę nie można też wszystkiego demonizować. Ale zaproponowałbym każdemu przed zaciąganiem jakichkolwiek pożyczek test. Jeśli chcesz pożyczyć przykładowo 50 tys. zł to zarób i zaoszczędź najpierw 100 tys zł. Bo prawdopodobnie trzeba będzie oddać bankowi 2 razy tyle. Ja np. zarobiłem i zaoszczędziłem 100 tys. zł i jest to bardzo ciężkie i wymaga wielu wyrzeczeń. Nie potrafię wyobrazić sobie osób które pożyczają przykładowo 400 tys. zł i będą musiały oddać 800 tys. zł albo po zwiększeniu stóp procentowych czy Wiboru nawet około 1.000.000 zł:). To jest po prostu dla mnie chore i straszne. Niestety nie interesują mnie raczej problemy innych. Zajmuje się raczej odkłamywaniem rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wystarczy, że w ramach testu przyszły kredytobiorca przez rok czy dwa nauczy się żyć z budżetem przyciętym o ratę kredytu. Część kredytobiorców przed wzięciem pożyczki wydaje całą pensję na pierdoły, więc po pojawieniu się co miesiąc raty kredytu chętnie pomagają sobie jeszcze kartami kredytowymi.

    Druga rzecz to fundusz awaryjny na kilka miesięcy spłaty rat. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie przed wzięciem kredytu bardzo często nie myślą racjonalnie. Liczy się tu i teraz, a potem jakoś to będzie. Rozumiem jeszcze sytuację, gdy pojawiają się nagłe wydatki, które trzeba ponieść w danym momencie i jesteśmy świadomi tego, że zaciągnięty kredyt bez problemu spłacimy. Jednak robienie z siebie niewolnika banków gdy nie jest to konieczne jest głupotą.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobry tekst - przedstawia realne podejścia do kredytów którym to niestety Polakom brak. Zobaczcie ile ludzi jest zadłużonym. Dziwie się bo mają bardzo często na utrzymaniu rodzinę - tak więc nie troszczą się tylko o siebie. Z drugiej strony kto bierze na kilkadziesiąt lat kredyt - nie wiedząc w naszym kraju co będzie jutro? Jak się okazuje większość z nas..

    OdpowiedzUsuń
  6. Raz piszesz z pogardą o Januszu "Jestem mądrzejszy niż inni więc wszystko wiem lepiej i mi się wszystko uda", a potem "okrada się kogoś z całego majątku". Zdecyduj się.

    Poza tym, z tego, co mi wiadomo, w Polsce nie ma przymusu zadłużania się...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie piszę z pogardą o Januszu. Chodziło mi bardziej o błędy poznawcze :). Np. każdemu z nas wydaje się, że ma rację i podejmuje pewne decyzje, które wydają się być prawidłowe a to nie jest prawdą. Część z naszych decyzji jest błędna i trzeba o tym pamiętać. I po prostu wydaje mi się, że bardzo brakuje nam jakiejś takiej skromności. Wpis dotyczył tego sponsorowanego i kłamliwego artykułu. Odnośnie osób pokroju Janusza to prawdopodobnie mam też trochę ukierunkowane zdanie, gdyż znam wiele takich osób. Zobowiązania finansowe bardzo psują relacje międzyludzkie i niestety znam to z doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże co za pierdoły wypisujesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Anonimowy
    Prosiłbym Cię chociaż o jakieś konstruktywne komentarze. Nie moderuję komentarzy więc liczę na opinie pozytywne jak i negatywne. Poza tym to jest mój blog i dzielę się na nim moimi doświadczeniami i spostrzeżeniami. Nie każdemu mogą się one podobać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Janusz, w niezłe bagno go wpakowałeś w odróżnieniu od cukierkowego (dla banków) wariantu ze źródłowego artykułu :) Niestety Twoje podejście jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne, sam mnóstwo znam przypadków, gdy ludzie zupełnie nie liczą się ani z pieniędzmi, ani z przyszłością, liczy się tu i teraz, a potem płacz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc rok wstecz to przypominam sobie, że przynajmniej z dwojgiem znajomych zerwałem kontakty z powodu ich problemów finansowych, które przełożyły się na nasze stosunki.

      Pierwszej osobie pożyczyłem znaczną sumę pieniędzy i nie mogłem jej odzyskać. Sytuacja tej osoby wydawała mi się zupełnie różna od tej o której się dowiedziałem później. Gdy próbowałem odzyskać pieniądze okazało się, że ta osoba ma kredyt na samochód, kredyt na mieszkanie, jakieś inne zobowiązania, do tego co miesiąc dochodzą jakieś rachunki (telefony,internet, kablówka, gaz, prąd itp. itd.). No i oczywiście ślub i inne takie tłumaczenia. Pieniądze udało mi się odzyskać ale zaufanie zostało utracone.

      Druga osoba to oczywiście sportowy samochód, sportowy motor i kredyt na mieszkanie z trochę naciągniętą zdolnością. Jeśli pensja jest stała a wydatki i rata kredytu rośnie to próbujesz ściągnąć pieniądze z innych źródeł. Do tego stopnia, że w pewnym momencie zapominasz o jakichś normach społecznych nie liczą się znajomi, rodzina myślisz tylko o tym jak spłacić ratę kredytów i które stoki narciarskie w tym sezonie są najbardziej modne.
      No i w ten właśnie sposób traci się znajomych

      Usuń
  11. Szanowni Państwo.

    Czy jesteś mężczyzną lub kobietą biznesu? Czy masz stres finansowy, czy potrzebujesz funduszy na założenie własnej firmy? Czy masz niski wynik kredytowy i trudno jest uzyskać pożyczkę od lokalnych banków i innych instytucji finansowych? Rozwiązaniem twojego problemu finansowego jest firma Miss Nancy Leonard z Singapuru.

    a) Pożyczka osobista, rozszerzenie działalności.
    b) Rozpoczęcie działalności i edukacja.
    c) Konsolidacja długów.
    d) Pożyczki pieniężne.
    e) Finansowanie hipoteczne.

    Jesteśmy prywatną instytucją finansową, która oferuje 2% pożyczkę odsetkową w przedziale od 5 000,00 do 20 000 000 dolarów od roku do pięćdziesięciu lat.

    Aby uzyskać więcej informacji i aplikacji, skontaktuj się z nami, podając poniższe informacje:
    susan.credit@hotmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń